"Do trzech razy śmierć"
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Filia
Stron: 228
forma: e-book
O Alku Rogozińskim słyszałam tylko tyle, że można się pośmiać. Ktoś mi powiedział: jak lubisz książki Joanny Chmielewskiej to jego styl na pewno przypadnie ci do gustu. Z racji tego, że Chmielewską kupuję w ciemno, ponieważ jest ona dla mnie od lat niezawodnym polepszaczem nastroju, skusiłam się. Ale przedtem zrobiłam mały research (na lubimy czytać) kto waść;)
No i już na wstępie autor zapunktował u mnie, bo okazało się, że ten dziennikarz z zawodu (a z zamiłowania autor kryminałów) słucha The Doors i Kate Bush, których wielbię od lat, a jakby jeszcze tego było mało, pracował w Rozgłośni Harcerskiej. No więc ja, stara harcerka, nie mogłam nie poczuć mięty przez rumianek...:) No więc teraz sprawdzimy, jak pan pisze, panie Alku :)
Mój wybór padł na "Do trzech razy śmierć". To pierwszy tom z cyklu o Róży Krull, autorce kryminałów, która otrzymuje zaproszenie na zjazd pisarzy do dworku pod Krakowem. Co prawda, niechętnie, ale jednak jedzie tam, nawet nie przypuszczając, że wkracza w sam środek afery kryminalnej z trupem (niejednym!) w tle. Bo o to już na pierwszej kolacji jedna z pisarek zostaje otruta...
"Uważaj, bo jak w nią zaraz piorun jebnie jak w Balladynę, to nas też może przy okzaji osmalić - szepnęła Miłka".
Komedia kryminalna - gatunek specyficzny, no bo jak to: kryminał, giną ludzie a tu wszyscy śpiewają "Ale wkoło jest wesoło". Coś nie halo...A jednak... jak dla mnie halo i to bardzo, bo ja takie zestawienie uwielbiam :) I właśnie wielbicielom tego gatunku polecam tę książkę. Sięgając po nią liczyłam przede wszystkim na humor i go dostałam. Bawiłam się naprawdę świetnie i nie będzie nadużyciem, jeśli powiem, że uśmiałam się do łez (zaznaczam, że tych prawdziwych). W książkach tego typu, dla mnie sama zagadka kryminalna schodzi na dalszy plan, jest tłem i dopełnieniem całości, jednak najważniejsi są bohaterowie, zabawne sytuacje w jakich się znajdują, śmieszne dialogi i zabawy słowne. I z czystym sumienie stwierdzam, że "Do trzech razy śmierć" spełnia wszystkie te warunki a Alek Rogoziński stanął na wysokości zadania.
Bohaterów jest tutaj bardzo dużo jednak, oczywiście, to Róża Krull wiedzie prym. Bohaterkę polubiłam od pierwszych stron powieści. Jest przezabawna, sam jej sposób bycia wywołuje uśmiech na twarzy, czytając, miałam wrażenie, że jest troszkę oderwana od rzeczywistości. I to jest jak najbardziej na plus. Do tego dowcipne komentarze do danej sytuacji, często odbywające się w głowie Róży, jej niezorganizowanie i tajne plany są dopełnieniem jej wizerunku. Lubię ją za całokształt.
Jest również Pepe, z zamiłowania mistrz kuchni, z zawodu osobisty asystent Róży Krull sprawujący pieczę nad jej życiowym nieogarnięciem i roztrzepaniem oraz starający się przemówić jej do rozsądku, podczas gdy jego pracodawczyni stara się wcielać w życie swoje kolejne, genialne pomysły. Duet warty poznania :)
"Róża, czy wiesz jak ciężko będzie cię wyciągać z mamra, do którego na pewno trafisz dzięki swojemu planowi? - jęknął teraz Pepe. - Poza tym nie wiem, jak wytrzymasz w celi. Uprzejmie ci przypominam, że masz klaustrofobię..."
W powieści tej pojawia się także postać z poprzednich książek Alka Rogozinskiego: "Ukochany z piekła rodem" i "Morderstwo na Korfu", a mianowicie Betty. Jest to bardzo fajny a za razem sprytny zabieg, ponieważ teraz mam ochotę nie tylko na poznanie dalszych perypetii Róży Krull, ale również na przeczytanie tych w/w książek. I na pewno to zrobię. :)
Jeśli chcecie poznać całą gamę absurdalnych nazw dań kulinarnych, dowiedzieć się, jaką rolę w całej intrydze odgrywają czarne róże oraz dlaczego Róża chce przejechać Murzyna a nie może, sięgnijcie po książkę "Do trzech razy śmierć". W mojej opinii to świetna, rozluźniająca historia, idealna na poprawę humoru, kiedy dopadają nas jakieś nieprzewidziane "smęty". Sugerowałabym ją również jako odprężenie po cięższej lekturze, kiedy mamy ochotę nieco uspokoić burzę mózgu i po prostu się odprężyć i pośmiać. Z czystym sumienie stawiam na półce obok Joanny Chmielewskiej.
Nie biorę odpowiedzialności za pojawienie się zmarszczek mimicznych ;)
"- Pewnie wcześniej czy później się dowiemy - zawyrokowała Miłka - a na razie mogliby już podać główne danie (...) Zamówiłam jadalną ziemię orzechową (...). A ty co wzięłaś?
- Karmelizowane ravioli z mątwy z aromatyzowanym tatarem z planktonu - odpowiedziała Róża. - Nauczyłam się nazwy na pamięć, żeby ewentualnie potem na pogotowiu wiedzieli, czym się zatrułam."
Jeszcze słówko o oświadczeniu autora na wstępie książki, które jest intrygujące i zstanawiajace. Bo, minaowice, możemy w nim przeczytać, że wszystkie postaci są fikcyjne a światek literatów to jedna, wielka, kochająca się rodzina i nie ma w niej miejsca na zazdrość i zawiść. Po czym puszcza do nas oczko i pyta: "Uwierzyliście...?" Hmm, czyżby autor chciał nam coś zasugerować? ;)
Dorota (Zabukowana)
jestem pierwszym obserwatorem, mam nadzieję, że przyniosę szczęście :) Pozdrawiam i powodzenia życzę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i dziękuję bardzo :-) Również pozdrawiam :-)
UsuńNie czytałam jeszcze ale musze sie zabrać :) '
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa + obserwuję
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com
Polecam, ja się ubawilam :) pozdrawiam
UsuńCzytałam 😊 i jestem zachwycona poczuciem humoru autora 😉
OdpowiedzUsuńObiecuje sobie sięgnąć po inne książki Pana Rogozińskiego - jednak zawsze czasu brak 😜
Pozdrawiam serdecznie i również obserwuję.
http://cojaczytuje.blogspot.com
Ja również muszę sięgnąć po więcej Alka Rogozinskiego ale, podobnie jak u Cibie - brak czasu :) dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)
Usuń